Czasem są takie wyprawy, że sam Travel Journal to za mało. Choć od ubiegłorocznej podróży do Indii Travel Journal na stałe gości w moim plecaku, to są takie podróże, z których wracam z kilkoma tysiącami zdjęć. No i tutaj niestety żaden Travel Journal nie wystarczy 🙂 Nie da się w tym formacie zamknąć wszystkich wspomnień i zdjęć.
Tak było właśnie z Marokiem. Nasza podróż tak naprawdę obejmowała dwie spore miejscowości – Agadir i Marakesz. Podczas pobytu w Agadirze odwiedziliśmy też Legzirę z malowniczymi łukami skalnymi, wioską berberyjską i Małą Saharą. Zresztą sam MArakesz wart jest osobnego albumu, tyle tam egzotyki, pięknych budynków i souków.
Travel Journal służył mi w tej podróży za miejsce do notatek i wspomnień z kilkoma zdjęciami, za to wszystkie piękne zachody słońca czy egzotyczne stragany musiały wylądować w albumie. I to dużym albumie, bo mój standardowy rozmiar pękłby w szwach 🙂 Zresztą w Maroku byliśmy aż 8 dni, nic więc dziwnego, że zasłużyło ono na duży album.
A mój ukochany Travel Journal posłużył tym razem za „spis treści” powstającego albumu.