Malowanie może mieć tak różne oblicza. Można malować wymyślone sceny, ustawionych modeli, kwiaty na łące, albo kosmiczne galaktyki. Wszystko to może być piękne i niezwykłe. Można też stworzyć malowany pamiętnik. Utkany z codzienności, pokolorowany chwilą, która nas spotkała. I tak też było w lipcu tego roku. Zaprosiłyśmy osoby należące do naszej grupy Akwarele od podstaw do malowania codziennych wspomnień. I ze zdumieniem i wzruszeniem obserwowałyśmy to, jak bardzo nas ten projekt przybliżył, rozwinął i zmienił. To podsumowanie nie byłoby pełne, gdybyśmy wypowiedziały się same w tej kwestii. Dlatego zaprosiłyśmy do tego dziewczyny, które z nami malowały i niniejszym z przyjemnością i wzruszeniem oddajemy im głos.
Malowany lipiec oczami Kasi
Parę słów ode mnie 🙂
Zaczynając nie myślałam, że codzienne malowanie sprawi mi tyle radości. Z jednej strony dało mi codziennie trochę czasu dla mnie i wyciszenia, z drugiej bardzo rozwinęło malarsko – ćwiczenie techniki i sposobów mieszania kolorów to dużo małych kroków do przodu.
Fantastyczne było też zapoznanie się z pracami innych osób uczestniczących w wyzwaniu – z jednej strony dużo porad i sposobów radzenia sobie z akwarelami, z drugiej – i to było super – popatrzenie na różne style, wrażliwość i sposoby patrzenia na świat malarskim okiem. Ale najważniejsze, i absolutnie cudowne było dzielenie się swoim życiem, historiami, wspieranie się nawzajem, życzliwość, serdeczność i dobre słowa – to najlepsza motywacja i daje siłę nie tylko aby malować, ale i miło spędzić kolejny dzień.
Chciałabym podziękować zarówno świetnym dziewczynom z Przetwórni Wspomnień za organizację i codzienne wsparcie, jak i uczestnikom wyzwania za stworzenie tej cudownej atmosfery, w której mogłam uczestniczy.
Lipcownik z perspektywy Rafały
Bardzo się cieszę z tego projektu. Zauważyłam, że na początku rzeczywiście bardzo się cieszyłam z tego że będę miała mobilizację by malować. Ale potem nastąpiła zmiana, malowanie stało się pretekstem by opowiedzieć historię 😁 Dziękuję za ten czas.
Relacja Doroty
Gdy zaczynał się lipiec wydawało mi się, że każdy dzień zakończę ilustracją…ale nie udało się:). Trochę zabrakło weny i takie tam:)… Jednak dziękuję, za tę inspirację i możliwość wykonania kilku ilustracji do „Lipcownika”:).Podziwiam systematycznych i wytrwałych:). Maluję sobie inne obrazki na cele „prywatne”dla przyjemności i tez dlatego trudno skupić się na kilku projektach ( bo w międzyczasie” live z Małgosią”,” wyzwanie z Dorotą)”itp. Cieszę się ,że WAS poznałam i podziwiam wiele prac Waszych ,dziewczyny:) i innych osób. Czekam na dalsze inspiracje:)
Co zmieniło się u Kasi?
Jest tyle rzeczy, za które Wam dziękuję, zwłaszcza teraz w lipcu:
– przestałam martwić się i denerwować, że coś nie wychodzi,
– próbowałam malować codziennie, na moje możliwości,
– cieszyłam się z tych krótkich chwil, kiedy malowałam, bo były one tylko dla mnie, a przy większej rodzinie- to tak jak mini wakacje.
Ten projekt zostanie za mną na długo. Będę prowadziła malowany pamiętnik i za każdym razem będę pamiętała o Was, bo dzięki Wam zaczęłam malować!
Lipcownikowe wrażenia Ani
Zastanawiałam się, co dał mi lipcownik… A więc:
Obnażył brak umiejętności.
Ostudził moje ambicje.
Pokazał, że jeszcze długa droga przede mną w osiągnięciu (przynajmniej) średniego poziomu.
Brzmi koszmarnie, prawda?
Nic bardziej mylnego!
Dzięki temu nauczyłam się, że nie muszę być mistrzem świata i okolic, a każda porażka nie jest błędem, tylko drogą do rozwijania własnych umiejętności!
W codziennym malowaniu lipcownika nie ma czasu na tworzenie wielogodzinnych arcydzieł (które w moim przypadku są zawsze przekombinowane, co w rezultacie daje koszmarny efekt), tylko, co najwyżej kilkunastominutowe obrazki, w których zawsze coś mnie zachwyca! Raz udało mi się uzyskać świetny cień, innym razem fajny efekt akwarelowej lekkości. Niesamowicie cieszą mnie te drobiazgi i wiem, że dzięki temu w malowaniu jestem coraz lepsza 😊
Poza tym atmosfera i wsparcie na facebook’owej grupie Przetwórni Wspomnień jest tak fantastyczna, że czuję się tam jak w domu. Nie przesadzam! Nigdy nie spotkałam tych osób, a czuję, że są mi bardzo bliskie. Bardzo się cieszę, że w internecie można spotkać tak empatycznych i pełnych życzliwości ludzi.
Lipcownikowe przemyślenia Jagody
Lipcownik to był dla mnie rozwój. Rozwój osobisty, dobro dla duszy, lek na pędzący czas, ćwiczenie uważności i chwytania dobrych chwil. I rozwój w malowaniu.Każdego dnia co innego. Jednego dnia budynek, w którym pracowałam, innego las ze spaceru, a jeszcze innego dnia Meryl Streep z wieczornej komedii. Spróbwanie różnych tematów – od martwej natury, pejzaży, portretów, roślin, i do tego refleksja nad krojem liter. Intensywnie! I w każdym temacie poczucie – ojej, nie umiem. I wtedy poszukiwanie sposobów, radzenie się koleżanek z grupy, podpowiedzi świetnych tutoriali. W ten sposób odkryłam dla siebie Paula Clarka (tutorial o malowaniu wody i drzew), zakochałam się w podejściu urban sketcherów, podpatrywałam jak się maluje konie, gdzie u człowieka zaznaczyć obojczyk, czy jak pocieniować włosy. W praktyce wypróbowałam który pędzel, do czego służy, uporządkowałam swoją paletę na kolory, bez których nie mogę żyć, i na te, które mogę zostawić w domu. Bardzo dużo mi dało, że zaczęłam rozumieć sprawy cienia i światła. I tego, że praca jest lżejsza i bardziej mi się podoba jak wymieszam ze sobą kilka nieoczywistych kolorów. Lubię takie podejście do uczenia się – działaj, próbuj, popełniaj błędy (ależ mi nie wyszedł mój ukochany pies) i na tych błędach ucz się z radością.
Ale nie wytrwałabym w tym wyzwaniu, gdyby nie towarzyszki na grupie! Porzuciłabym je pewnie po pierwszym tygodniu , bo „życie, czas, obowiązki”. A tymczasem świadomość, że możemy być w tym razem działała cuda. Wasze lajki, komentarze, podpowiedzi – bezcenne, dopingujące. I akceptacja różnorodności, wrażliwości i stylów, perspektyw na świat, dawała wzmacniające poczucie, wolność do poszukiwania swojego stylu. Bez rywalizacji, porównywania się. Każda praca mnie inspirowała. Dziękuję Wam dziewczyny, za tą wspólną przygodę. I za to towarzyszenie sobie w celebrowaniu codzienności. Byłyśmy przez ten miesiąc jak z tej książki „Szczeliny istnienia” Jolanty Brach-Czainy. Towarzyszące sobie w kiszeniu ogórków, piciu kawy, wieszaniu prania, podróżach i małych krokach pod dużym niebem.
Lipcownikowe wspomnienie Ani
Wybrałam do podsumowania zdjęcie pracy, która jest bliska memu sercu- lipy niedaleko mojego domu. Cieszę się, że mogłam brać udział w lipcowniku. Malowałam inspirowana Waszymi pomysłami, tym co dookoła, tym co dla mnie ważne. Każdy dzień to jeden malunek- coś nowego, przekraczanie własnych granic, strefy komfortu, ale udało się i jestem z siebie dumna. Bardzo się cieszę, że trafiłam do tej grupy. Dziękuję Wam, dziewczyny, za te chwile spędzone z pędzlem i z Wami.
Lipcownik Estery
Malowany pamiętnik - oczami Magdy
Już w zeszłym roku widziałam ogromną wartość w codziennym malowaniu swoich wspomnień. Po pierwsze, to niesamowita szkoła uważności. Po drugie daje możliwość wyjścia poza strefę komfortu i namalowania rzeczy, na które normalnie bym się nie zdecydowała. Pamiętam jak czekałam, aż zrobię pranie, żebym mogła je namalować, co może wydawać się dość zabawne. Patrzyłam uważnie pod nogi, każdy żuczek, motyl, kwiat były inspiracją.
Jednak chyba jeszcze większą wartością dla mnie było czekanie na prace i historie innych osób, niesamowita atmosfera, ogromne wsparcie, jakim wzajemnie obdarzały się dziewczyny.
Malowany pamiętnik z lipca to projekt, który przyniósł mi wiele wzruszeń.
Okiem obserwatora czyli wrażenia Gosi
Można byłoby pomyśleć, że tylko malowanie może być wartościowe w tym projekcie.
Nic bardziej mylnego. Ja w tym roku, uczestniczyłam w tym projekcie z perspektywy obserwatora. Administrowanie postów, ustawianie wpisów na nowe dni. Brzmi jak nuda!
Tymczasem obserwowanie przez miesiąc, tego co malują dziewczyny i jak bardzo rozwija je malowany pamiętnik było dla mnie wzruszające i niesamowite. Tyle historii, tyle ufności i otwarcia się na piękno codzienności. Wspomnienia z tego projektu zostaną ze mną na dłużej, a świat jest piękniejszy z tej malowanej perspektywy i już czekam na grudzień!
Lipcownik za nami i co dalej!
Oczywiście można dalej prowadzić swój pamiętnik w malowanej formie! Każdy dzień jest przecież wyjątkowy i niesie nowe okazje!
Jeśli jednak wolisz malować ze wsparciem grupy, to już teraz zapraszamy Cię na projekt Grudniownik! Jeśli nie chcesz przegapić przygotowań do tego projektu, zapisz się na nasz newsletter!
Chciałam bardzo podziękować za ten projekt: organizatorom za świetny pomysł i realizację oraz uczestnikom za udział, wszelkie ciepłe słowa, bez Was projekt nie miał by sensu.
Niestety, nie w każdym dniu coś zmalowałam, ale naprawdę wyczekiwałam tych wolnych chwil kiedy można się na chwilę zatrzymać, zajrzeć we własne wnętrze i sięgnąć po pędzel. Zauważyłam, że coraz częściej zatrzymuje się przy drobiazgach z myślą, że może to będzie obiekt kolejnej inspiracji.
Projekt jest mega rozwijający, wciąga, daje motywację i mnustwo pozytywnej energii. Jak mi się nie udało złapać za pędzel uwielbiałam zaglądać na stronę, żeby sprawdzić co słychać u pozostałych uczestników.
Potwierdzam słowa Ani, mimo że nigdy nikogo osobiście nie poznałam czuję jakaś wewnętrzna więź, grupo jesteś super ?
Jeszcze raz wszystkim dziękuję ? i czekam na kolejne takie projekty.
Agata, bardzo dziękujemy za tak miłe słowa! Cieszymy się ogromnie!
Artykuł ten porusza interesujący temat malowanego pamiętnika. Jestem zaskoczony, że istnieje taka forma wyrażania wspomnień. Bardzo kreatywna i oryginalna idea! Chciałbym zobaczyć więcej przykładów i dowiedzieć się, jakie są sposoby tworzenia tych osobistych dzieł sztuki.
Niezwykle nam miło! postaramy się napisać więcej takich artykułów