Zaczęło się od potrzeby chwili. Szykowałam się w najdłuższą podróż w życiu (ponad 2 tygodnie poza domem), w planach mieliśmy wizyty w przeróżnych ciekawych miejscach i bardzo chciałam, by coś poza zdjęciami ze mną zostało. Nie jestem specjalnie „elektroniczna”, pisanie blogów było nie dla mnie (ok, każdy może zmienić zdanie :P). Branie ze sobą albumu w podróż, gdzie przemierzać mieliśmy tysiące kilometrów różnymi środkami transportu mijało się z celem. Zresztą albumy podróżnicze zawsze robię po powrocie, ze zdjęciami na okładkach.
Zaczęłam kombinować z jakimś niedużym notesem, poręcznym na tyle, by móc go ze sobą zabrać w podróż. I tu z pomocą przyszedł Pinterest, gdzie trafiłam na Travel Journale. To było spełnienie moich podróżniczych marzeń – nieduży format, spora ilość kartek w środku, możliwość wklejenia po powrocie zdjęć. Zamówiłam szybko dwa na próbę i ruszyłam w swoją podróż do Indii.
W Indiach (pisałam o nich tutaj) każdego wieczora siadałam z notesikiem i robiłam notatki – nie tylko listę odwiedzonych zabytków, ale też odczucia i wrażenia których doznałam po drodze. Format zdjęć znałam, często do notesu, który dostałam w prezencie od Sąsiadki, wklejałam zdjęcia będące 1/8 fotografii w rozmiarze 15*21cm. Takie zdjęcie jest na tyle małe, że spokojnie się zmieści, a na tyle duże, że nie umykają ważne szczegóły.
Notes rozpoczęłam „narysowaniem” kalendarza z planem lotów i
miejscowości odwiedzanych przez nas. Pozwoliło mi to uporządkować wiele
spraw na samym lotnisku – wystarczyło wyjąć Travel Journal i spojrzeć na
numery lotów czy inne plany.
miejscowości odwiedzanych przez nas. Pozwoliło mi to uporządkować wiele
spraw na samym lotnisku – wystarczyło wyjąć Travel Journal i spojrzeć na
numery lotów czy inne plany.
A po powrocie tylko wkleić zdjęcia – uporządkowany opis sporządzany na bieżąco pozwolił na sensowną selekcję zdjęć do notesu.
Oczywiście jestem maniakiem zdjęć, więc mój Travel Journal z Indii jest bardzo obszerny, ale i tak uważam, że ma to swój urok.
Myślę nad okładką. Zakupiłam już stosowne elementy (len, gumkę do spinania, nawet ozdobę do zapięcia). Czekam teraz aż ktoś mi okładkę wykona (jak będzie gotowa to oczywiście pochwalę się efektem).
Magda.