dostaję odwiedzając różne miejsca. Bilety z metra, autobusu, z muzeum.
Zwykle nie zbieram ulotek z tychże miejsc ze względu na niechęć do
produkowania śmieci. Ale bilety są jak najbardziej ok, zwłaszcza, że mam
znajomego, który wszelakie bilety zbiera. Mam więc później komu
przekazać nadmiar 🙂
Wracając do ulotek informacyjnych – zabieram tylko takie, gdzie jest
mapa. Do map mam słabość i lubię je wklejać do Travel Journala 🙂 Jak
nie zdobyczne, to drukuję sobie mapę przemierzonej trasy. Tak właśnie
było w Dubaju (zainteresowani mogą zaglądnąć na bloga podróżniczego na
którym o Dubaju pisałam tutaj).
Podczas podróży do Indii dostałam swoje pierwsze bilety lotnicze (zwykle korzystamy z tanich linii, gdzie bilet jest drukowany przez nas i jest brzydki..). Te gotowe był ładne 🙂
Dzięki kuzynce, która zbiera znaczki wpadłam na to, że znaczek z kraju w
którym jestem urozmaici Travel Journal. Mój mąż w Kalkucie miał problem
z kupieniem jednego znaczka, więc akurat z Indii mamy ich jeszcze zapas
🙂