Wakacje na Podlasiu

Tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić na Podlasiu. Byliśmy już w Białymstoku jakiś czas temu, na weekend, i był to z naszej strony mały wstęp do Podlasia.  Zainteresowały nas cerkwie, zaczęły krystalizować się kolejne punkty ewentualnej wycieczki. W ubiegłym roku przejazdem byliśmy znów w Białymstoku, który stał się dla nas punktem wypadowym do Grodna a potem na Litwę i Łotwę. I znów Podlasie musiało zaczekać na później.

Tym razem, w obliczu częściowo zamkniętych granic, musieliśmy odłożyć nasze plany wakacyjne na później. A w planach mieliśmy ponownie Gruzję połączoną z Armenią. Zaczęliśmy się zastanawiać nad wakacjami w Polsce i tu już wybór nie był ani przypadkowy ani trudny – padło na wakacje na Podlasiu!

Organizacja wyjazdu - dla mnie podstawa

Zwykle planuję wyjazd jeszcze w domu. Szukam fajnych miejsc  które można zwiedzić z dorastającymi nastolatkami i które będą atrakcyjne zarówno dla nas jak i dzieciaków. Z pomocą przyszły nam wpisy jednych z naszych ulubionych blogerów podróżniczych, Busem przez Świat. Ich filmik o Podlasiu zainteresował bardzo naszych nastoletnich synów. Zrobiliśmy swoją listę (każdy z chłopaków swoją a my swoją) co zobaczyć i co zrobić podczas tygodnia na Podlasiu. Tydzień to mało, ale wiadomo, lepszy tydzień niż nic.

I w drogę...

Naszą podróż rozpoczęliśmy od krótkiej wizyty w Łomży. Tak naprawdę nasz nocleg w Żurobicach był dostępny dopiero od niedzieli, dlatego pierwszy nocleg szukaliśmy w Łomży. To bardzo spokojne miasteczko, z którego szybko i sprawnie dojechaliśmy do Pentowa.
Pentowo to miejsce, które otrzymało tytuł wioski bocianiej ze względu na mnogość tych ptaków w tymże miejscu. Wszystko zaczęło się w 1992 roku, kiedy to nad Pentowem przeszedł huragan niszczący sporo dużych drzew. Połamane w połowie drzewa okazały się być idealnym wręcz miejscem, gdzie bociany zaczęły bardzo szybko i masowo zakładać gniazda. Będąc w tym miejscu nie sposób nie zgodzić się z wyborem bocianów.  Bociany mają dostępne rozległe podmokłe łąki, więc zarówno gniazda jak i pożywienie nie stanowią dla nich wyzwania. Bardzo nam się w tym miejscu spodobało!

Kolejny Przystanek - Tykocin

Po drodze do naszych Żurobic odwiedziliśmy jeszcze dwa miejsca. Pierwszym z nich był Tykocin. Rok temu, wracając z Rygi, zatrzymaliśmy się właśnie tam na pierogi. Tym razem Pierogarnia była mocno oblężona i nie udało nam się tam załapać na posiłek, co otworzyło nam możliwość pójścia do restauracji Żydowskiej Tejsza. Udało się zjeść i pysznie i wegetariańsko J Mimo, że tu też kolejka do restauracji była spora. Co zobaczyć w Tykocinie – oczywiście synagogę J Po serii krakowskich spotkań wokół synagog, odwiedzanie na trasie kolejnych stało się naszym celem. Spacer po zabytkowym rynku, kościół i zabytkowe budynki zagospodarowały nam całkiem sporo czasu.

Plutycze i historie wyjątkowych spotkań

O Krainie Otwartych Okiennic słyszeliśmy już wcześniej. To tak naprawdę trzy miejscowości, Soce, Trześcianka i Puchły. Nam udało się najpierw zobaczyć inną, równie klimatyczną wioskę, a mianowicie Plutycze. Drewniane domku w stylu białoruskim, kolorowe okiennice, wycinane techniką snycerską ozdoby wykonują twórcy ludowi z tejże miejscowości. Częstym motywem jest konik, który niejako jest symbolem wioski. Nas zachwycił najbardziej niebieski dom 126, której właściciela mieliśmy okazję poznać i dłuższą chwilę porozmawiać. Pan mieszkał w Warszawie i wraz z żoną postanowił czas swojej emerytury spędzić właśnie tam. Sama miałabym ochotę spędzić w Plutyczach swoją jesień życia. Spacerując wioską spotkaliśmy się z bardzo życzliwym przyjęciem przez mieszkańców i dużą otwartością. To przypomina mi jedną z hipotez związanych z nazwą miejscowości. Jedna mówi, że pochodzi ona od żołnierza, plutonowego, który zawitał do wioski, został przez mieszkańców bardzo polubiony i na jego cześć nazwano wioskę. Druga natomiast nawiązuje do słowa „pluta” które oznacza osobę nadmiernie gadatliwą. I ta właśnie nazwa wiąże się z otwartością mieszkańców.

Byliśmy tam krótko, ale chętnie wrócimy na dłużej. Jest tam jeden domek letniskowy i naprawdę chciałabym spędzić w nim trochę czasu.

Wizyta w Miejscu Mocy

To kolejne miejsce, które mnie osobiście zachwyciło. Przez czas zamknięcia bardzo dotkliwie odczułam brak kontaktu z przyrodą. W okolicy Krakowa takim moim miejscem jest Las Tyniecki. Niestety z powodu przeprowadzki i przeorganizowania się z pracą i szkołą nie miałam możliwości zregenerowania się właśnie tam. Tym bardziej Puszcza Białowieska mnie zachwyciła. Spacer Żebrami Żubra, przejażdżka ścieżką na rowerach i tak zwane Miejsce Mocy. W Miejscu Mocy byliśmy całkiem sami, mogliśmy delektować się leśną ciszą. A i drzewostan tam był wyjątkowy. Obrośnięte mchem pnie, powyginane w różne strony i do tego taka miła cisza 😊 Nasze nastolatki zamilkły i zamarły w pozie kucającej na kamieniach. I o dziwo, im też się tam bardzo podobało 😊 Oni mieli jeszcze jedną swoją atrakcję, a mianowicie przejażdżkę drezyną. Mój młodszy syn, Szymek, z wielkim zaangażowaniem napędzał nasz wagon 😊
Do Białowieży chciałabym jeszcze wrócić. Park z Dworkiem Gubernatora musi pięknie wyglądać także w innych porach roku. A i w Puszczy jest Dziedzinka, leśniczówka Simony Kossak, która całe życie walczyła o Puszczę i kochała ją miłością wielką.

I wisienka na torcie- Meczety Podlasia

Podlasie słynie z wciąż czynnych drewnianych meczetów w Kruszynianach i Bohonikach. Tereny te zostały przekazane we władanie Tatarom przez Króla Jana II Sobieskiego. Ponoć król nie miał czym wypłacić Tatarom żołdu za udział w walkach, więc miast pieniędzy nadał im ziemie. Pozwolił żenić się z polskimi kobietami z obowiązkiem przyjęcia nazwiska żony. Dlatego spacerując mizarem (cmentarz muzułmański) napotykamy wielu Bogdanowiczów czy Aleksandrowiczów. Pan Dżamil, opiekun meczetu, bardzo ciekawie opowiadał zarówno o swojej wierze jak i o samych Kruszynianach. Bardzo polecam odwiedzenie tego miejsca.

Za to jeśli coś jeść, to i Pani Dżenety Bogdanowicz w Jurcie Tatarskiej. Znów nie było kłopotu z jedzeniem wegetariańskim dla nas z mężem oraz z mięsnym posiłkiem dla chłopaków. Czekając na swoje miejsce odbyliśmy z Panią Dżenetą bardzo miłą rozmowę o życiu, jedzeniu, Tatarach i Busach 😊 W książce Niesamowita Polska jest ponoć opisana Jurta 😊 Książki jeszcze nie mam, ale to tylko kwestia czasu 😊

Te i jeszcze wiele innych miejsc odwiedziliśmy na Podlasiu. Ale dziś nie będę Was już zanudzać. Notatki w Travel Journalu zrobione, więc do następnego wpisu z pewnością wspomnienia zostaną zachowane 😊

A co Wy polecacie na wakacje na Podlasiu?

 

meczet

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top